Piotr Jaworski-Grzanka
Od kilku lat kibicuję rozwojowi projektu VeloMałopolska. Znacie już te trasy – Wiślana Trasa Rowerowa, VeloMetropolis czy VeloDunajec – polecam nasze wpisy o nich. Te trasy, plus powstające VeloRaba, VeloRudawa i VeloSkawa utworzą zgrabną sieć obejmującą środkową oraz południowa cześć Małopolski. Patrząc na północną jej część widzimy pewnie nowe fragmenty – czy EuroVelo11 do Proszowic i dalej do Kazimierzy Wielkiej. Zapomina się jednak, że mamy krótsze trasy, ale też warte uwagi – w Mechowie i planowane/budowane trasy w okolicach Olkusza – np. VeloPrzemsza, jak również szutrowe trasy w okolicach Pustyni Błędowskiej.
Patrząc na mapę, ciągle brakuje łącznika między trasami z Proszowic a Miechowem, Wolbromiem i Olkuszem. Tu w odsiecz przychodzę z propozycją trasy, która mogłaby powstać bardzo szybko i niedużym kosztem. Po godzinach wpatrywania się w mapy chciałbym zaproponować VeloSzreniawa. Trasa ta połączyłaby Proszowice, Słomniki, Miechów, Wolbrom i dalej Olkusz oraz Klucze w spójną sieć głównych dróg rowerowych Małopolski, uzupełniając ją obwodowo i tworząc Małopolski Ring Rowerowy.
Obecnie wzdłuż większości biegu rzeki Szreniawy istnieją liczne drogi lokalne połączone ze sobą, o znikomym ruchu samochodowym – wystarczy wytyczyć przebieg uzupełniając brakujące luki.
Z taką myślą, w jedną z sobót postanowiłem zweryfikować ów pomysł. Korzystając z zapowiadanej dobrej pogody, co potem nie do końca okazało się prawdą, jak również możliwości dojazdu Kolejami Małopolskimi do Miechowa, rankiem zameldowałem się na dworcu kolejowym Kraków Główny. Była godzina 7:38. Nabyłem bilet online za 9 zł plus za rower w Taryfie Małopolskiej dodatkowe 4 złote, po czym wsiadłem do nowego składu ruszającego w stronę Miechowa. Niestety podróż trwała o wiele dłużej z uwagi na remont jednego z przystanków kolejowych. Skład musiał przepuszczać wszystkie pociągi pośpieszne i ekspresowe. Z uwagi na znikomą liczbę mijanek (nowa mijanka i nowe perony w Zastowie są OK, ale powinno być ich więcej na trasie) czas dłużył się niemiłosiernie.
W końcu dotarłem do Miechowa około godziny 9:00 z dwudziestominutowym opóźnieniem, nie wliczając planowanego 20 minutowego postoju ujętego w rozkładzie. Mimo wszystko rekomenduję to połączenie – już wkrótce będzie bardziej komfortowe. Dzisiaj wielu mieszkańców Małopolski już korzysta z takiej możliwości.
Miechów przywitał mnie dość dużym chłodem, ale słonko świeciło więc mogłem ruszać dalej. Naprzeciwko wyjścia z dworca zobaczyłem fajną, acz krótką asfaltową ścieżkę rowerową prowadząca do ulicy nomen omen Krótkiej, w stronę centrum Miechowa.
W zasadzie jadąc dalej prosto ulicą Podmiejską dojechałbym do ścieżki rowerowej dawnej wąskotorówki, ale z uwagi na brak pożądanego łącznika pomiędzy w/w a Podmiejską pojechałem główną drogą o dużym ruchu w stronę Rynku. Postuluję Miechowowi przyjrzeć się sytuacji i poprawić połączenie dworca z nowo wybudowaną ścieżką rowerową szlakiem wąskotorówki.
Chciałem zobaczyć co się zmieniło w Miechowie w ostatnich latach. Niestety nie miałem czasu by zajrzeć do pięknie odremontowanego Parku Miejskiego, czy zobaczyć Bazylikę Grobu Bożego (polecam), ani przejechać się ścieżką rowerową wzdłuż dawnej trasy wąskotorówki.
Obiecałem sobie zrobić to wszystko następnym razem, gdy będę badał drugą cześć VeloSzreniawa w kierunku Wolbromia (może jeszcze jesienią albo wiosną przyszłego roku). Zauważyłem, że zmienia się intensywnie przebudowywany Plac Tadeusza Kościuszki. Efekty pewnie widoczne będą pod koniec tego roku. Wracając obok dworca rozpoczynam analizę przyszłej VeloSzreniawa. Z dworca można pokusić się o dojazd do niej z obu stron – zarówno od strony ulic Kraszewskiego/Osiedle Kolejowe, jak i wybraną przeze mnie Kolejową. Spokojny ruch na ulicach pozwolił mi szybko wyjechać z Miechowa.
Dalej przez Komorów płaską drogą dotarłem do Kamieńczyc i tam przejazdem przez linie kolejową obok znajdującego się nowego Park & Ride przy stacji kolejowej wjechałem na właściwy, planowany szlak.
Przez Jaksice trafiam do Przesławic. To ważne miejsce na trasie. Znajduje się tutaj bowiem drewniany kościół na Szlaku Architektury Drewnianej Małopolski.
Ten urokliwy kościółek został wybudowany pierwotnie w innym miejscu w Gołczy w 1657 roku. Jak donosi Wikipedia, pod obecną świątynię kamień węgielny położono w 1970 roku. W latach 1972-74 przeniesiono tam zniszczony w 80% kościół z Gołczy, który odrestaurowano i ponownie poświęcono w 1975 roku. Więcej można znaleźć tutaj.
Kościół ten miał sporo szczęścia – jak opowiedział mi jeden z parafian w styczny ubiegłego roku podczas burzy (rzadkość w zimie) uderzył w jego wieżyczkę piorun, ale dzięki systemowi zabezpieczeń udało się go uratować.
Pojechałem dalej i wtedy pojawił się pierwszy znak zapytania – którędy jechać? Zdecydowałem się jechać wzdłuż linii kolejowej po stronie zachodniej, gdzie jednak główna zabudowa Szczepanowic była po drugiej stronie linii kolejowej. Cały czas było widać obok siebie otoczoną drzewami linię rzeki Szreniawa.
Jadą szutrową drogą pomyślałem, że warto poprawić trochę jej stan (edit: stan na 01.2024 – jest już asfalt) i w zasadzie to dobry szlak po płaskim. Na tym odcinku przejechałem pod wiaduktami trasy S7 i trafiłem na kolejny rozjazd, gdzie ponownie musiałem wybrać dalszą trasę – czy przez Orłów i prawą wschodnią stroną wzdłuż linii kolejowej, czy przez Smroków z zachodniej strony torów.
Nie popatrzyłem na poziomice na mapie, gdybym wybrał wariant wschodni nie musiałbym pokonywać kilku wzniesień. Sami rozważcie, którą wersję wybierzecie. Następnie dojechałem przez Januszowice do Kacic.
Tu pojawił się kolejny znak zapytania, którędy? Tu ma się do wyboru aż trzy warianty. Pierwszy wariant prosto, zachodnią stroną linii kolejowej przez Miłocice i ulicami Słomnik 3 Maja oraz Zagłoby do Ratajowa, Niedźwiedzia, i dalej wzdłuż Szreniawy przez Brończyce, a także Waganiowice. Drugi wariant przez centrum Słomnik szlakiem południowym wytyczonego Szlaku Kościuszkowskiego do Ratajowa i dalej. W obu wariantach jest szansa na zobaczenie Pałacu Wodzickich w Niedźwiedziu.
Trzeci wariant wybrany przeze mnie to północną częścią Szlaku Kościuszkowskiego przez Prandocin Wysiółek do kompleksu boisk LKS Słomniczanka. To był dobry wybór po płaskim, więc szybko dotarłem do kompleksu.
Brnąc przez mokry trawnik do parkowej siłowni, znalazłem ławeczkę jako miejsce na krótką przerwę. Kontemplując okoliczną przyrodę pomyślałem, że jest to dobry punkt na przyszłe Miejsce Obsługi Rowerzystów.
Po konsumpcji i wypiciu obowiązkowej kawy coldbrew ruszyłem dalej przez Granów, Zagórze, Waganowice do Budziejowic. Na wymienionych drogach ruch był bardzo znikomy, dobre asfalty – czego chcieć więcej. Od Budziejowic jadąc cały czas ma się po prawej stronie wijącą się Szreniawę. Co chwilę spośród chmur wygląda słońce. Byłoby ok, gdyby jednak nie przenikliwy wiatr, utrudniający jazdę.
Polecam ten fragment trasy przez Gminę Koniusza – lokalne drogi, nawet w niezłym stanie o bardzo małym ruchu samochodowym jadąc przez Piotrkowice Wielkie, Muniaczkowice i Chorążyce aż do granicy gminy pomiędzy Starą Kolonią, a Gniazdowicami. Bardzo urokliwa część.
Problem zaczyna się na terenie gminy Proszowice. Mapa (planując posługiwałem się aplikacją mapy.cz) wskazuje jazdę prosto ze Starej Kolonii dalej do samych Proszowic do ulicy Podgórze.
Niestety ta droga wymaga dobrego terenowego rowerka. Chciałem to zweryfikować, więc przebijałem się początkowo drogą polną rozjechaną przez traktory, później jakimiś jarami leśnymi, aż trafiłem do zaskakującej ścieżki wzdłuż brzegu Szreniawy o powalającym uroku.
Cóż z tego bowiem za kilkadziesiąt metrów dojechałem do ulicy Podgórze, gdzie trafiłem na skup złomu, psujący cała magię tego fragmentu przejazdu.
Minąwszy dalej rondo i obwodnicę Proszowic dojechałem do restauracji Garden położonej obok Szreniawy.
Brakuje niestety drobnego kawałka trasy rowerowej od ulicy Kościuszki, do wysokości ogródków działkowych. Po zjedzeniu tam sycącej i rozgrzewającej zupy pojechałem do centrum Proszowic zobaczyć liczne inwestycje sfinansowane z funduszy unijnych. Sporo tego.
Zacząłem od wiat wypoczynkowych na ul. Kościuszki – w sumie mogłyby pełnić role MOR (duże zadaszone miejsca z ławami stołami). Rynek zmienił się także mocno, Centrum Kultury i Wypoczynku również nabrało blasku.
Trwały prace remontowe w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Największe jednak zaskoczenie przeżyłem nad Szreniawą. W tym miejscu Szreniawa wygląda zupełnie inaczej – jest szersza i ciekawie wije się od ogródków działkowych, dalej wzdłuż odnowionego Parku Miejskiego.
Największym zaskoczeniem była dla mnie infrastruktura: przystań kajakowa nad Szreniawą w rejonie wejścia na teren ogródków działkowych, miejsca do plażowania, magazyn kajaków oraz kilka pomostów dla kajaków.
Jadąc rowem wzdłuż Szreniawy widać potencjał tego miejsca. Szkoda jednak, że nie ma wytyczonej trasy rowerowej wzdłuż rzeki przez park.
Aż prosi się by dalej przedłużyć ścieżkę rowerową, rekreacyjną od parku od ulicy Racławickiej przez ulicę Zieloną, która kończyłaby się przy zrujnowanym obecnie mostku kolejki wąskotorowej, a miejscem styku z budowanym obecnie szlakiem i planowanym docelowo z Krakowa rowerowym EuroVelo11/VeloNatura w gminie Proszowice (termin zakończenia prac odcinka Proszowice: 31.10.2023 r.).
Tak więc dotarłem do jednego z celów mojej wyprawy. Nie planowałem weryfikować czy dalej wytyczenie VeloSzreniawa do ujścia jej do Wisły w Koszycach ma sens. To raczej zapytanie do Was, czy by się przyjęło – tam przez most łączyła by się ta trasa z Wiślaną Trasą Rowerową.
Postanowiłem jednak wracać rowerem do Krakowa i najciekawszy wydał mi się plan powrotu przez Nowe Brzesko oraz Ispinę, a dalej WTR przez Niepołomice.
Wybrałem trochę ambitną trasę przez parę górek i dojechałem do Nowego Brzeska. W Nowym Brzesku przejechałem przez wyremontowany park przy Miejsko Gminnym Centrum Kultury i Promocji. W parku poza odrestaurowanymi alejkami pojawiły się także punkty naprawy rowerów.
Minąłem most na Wiśle i dotarłem do MOR w Ispinie. Tam spotkałem organizatora Greveta Niepołomice, którego trasa w jednym fragmencie pokrywała się z moim przejazdem VeloSzreniawa w gminie Koniusza. Zobacz https://brevety.pl/brevet/27 Pozdrawiam organizatora.
Dalej pomknąłem w stronę Krakowa i dotarłem na zasłużoną ciepłą herbatkę do Zwał jak zwał w Niepołomicach – udało mi się odwiedzić to plenerowe miejsce na koniec ich sezonu. Wieczorem dotarłem do domu w Krakowie.
Podsumowując VeloSzreniawa ma potencjał, swój urok i może stosunkowo szybko powstać. Na razie rekomenduję ten wpis wytrawnym podróżnikom i włodarzom lokalnym, by mieli na uwadze VeloSzreniawa.
GPX – POBIERZ I ROZPAKUJ
Szacun, niezły wyczyn jak dla mnie.
Nasz kolega Piotr lubi takie wyczyny 🙂
Mały update – trasa wzdłuż linii kolejowej od Przesławic do Szczepanowic juz jest wyasfaltowana – Brawo Burmistrz Miechowa!!!