Bartłomiej Pawlak
Beskid Wyspowy, Trasa Trzech Przełęczy – ile to już razy przejechałem tą pętlę? Dziesięć? Piętnaście? Kto by zliczył. Czasami w takim klasycznym wariancie, czasem w jakiejś wariacji, sam, z synem, albo z kimś ze znajomych. Na pewno dobrze pamiętam pierwszy raz – to były wakacje ’93 lub ’94. Nie było wtedy komórek, Google Maps, nawigacji, ani Stravy. Był za to stary szkolny plecak, papierowa mapa, ciężki stalowy rower na kole 24’’ (ale kto by się wtedy tym przejmował), radość z przygody i duma z zaliczenia takiej mega trasy. Na grzbiet zakładało się wypłowiały t-shirt z bazaru, na tyłek stare jeansy z obciętymi nogawkami i wystrzępionymi brzegami, do plecaka wrzucało zwiniętą flanelową koszulę, bułki zawinięte w papier śniadaniowy i w drogę. A kask? Kto wtedy jeździł w kasku? A jeśli już było się szczęśliwym posiadaczem skorupy z białego styropianu opakowanego w kolorową wytłoczkę, to raczej stawało się obiektem kpin i atrakcją na miarę raroga. Ale my wiedzieliśmy swoje, kask dodawał +10 do profesjonalizmu, tak samo jak no name’owy rower z napisem Shimano na przerzutce. No i nie zapominajmy o pedałach z noskami, bo przecież o SPD wtedy jeszcze nikt nie słyszał.

Od mojego pierwszego przejazdu minęło już 30 lat, młode drzewa na zboczach Mogielicy wyrosły zasłaniając kilka widokowych miejscówek, nierówne polne drogi zastąpiły gładkie asfalty, ale trasa nie straciła nic ze swojej atrakcyjności i chętnie co jakiś czas przejeżdżam tą pętlę.

Skąd taka nazwa trasy? Otóż kilkukilometrowymi podjazdami najpierw wspinamy się na trzy przełęcze Beskidu Wyspowego, po czym następnie zjeżdżamy w doliny. Tytułowe przełęcze to Przysłopek (880 m.n.p.m.), Słopnicka (758 m.n.p.m.) oraz Rydza-Śmigłego (696 m.n.p.m.), a pętla w którą spina się całość trasy liczy przeszło sześćdziesiąt kilometrów jazdy oraz tysiąc dwieście metrów przewyższenia. 1/3 trasy wiedzie po szutrach, pozostałe 2/3 asfaltowymi drogami.

Wycieczkę zaczynamy w Dobrej, w Parku Małachowskich. Przy Urzędzie Gminy znajduje się parking, gdzie można zostawić samochód. Park Małachowskich to dawny podworski park, gdzie pośród starych drzew znajduje się muszla koncertowa, plac zabaw oraz siłownia na wolnym powietrzu. To tutaj mają miejsce wszystkie plenerowe wydarzenia jak gminne dożynki, festyny w ramach akcji Odkryj Beskid Wyspowy oraz inne regionalne uroczystości i koncerty.


Przejeżdżając przez centrum Dobrej warto podjechać pod zabytkowy, pochodzący z XVII wieku, drewniany kościół p.w. św. Szymona i Judy Tadeusza. Jeśli tylko jest taka możliwość, to polecam wejście do jego wnętrza i obejrzenie wystroju. Świątynia otoczona jest kamiennym murem z małymi wbudowanymi kapliczkami ze stacjami drogi krzyżowej. Obok starego kościoła ulokowana jest też zabytkowa plebania z muzeum parafialnym.



Wyjeżdżając z miejscowości przecinamy drogę krajową DK28 i udajemy się w kierunku Jurkowa. Podczas jazdy napotkamy miejsca, skąd dobrze można ogarnąć wzrokiem beskidzkie szczyty. Z prawej, bardziej z tyłu zostawiliśmy Śnieżnicę (1007 m.n.p.m.), na naszej wysokości też po prawej wznosi się Ćwilin (1072 m.n.p.m.), z przodu po lewej mamy najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, czyli Mogielicę (1170 m.n.p.m.), a równo z nami po lewej znajduje się Łopień (960 m.n.p.m.).


W centrum Jurkowa stoi kolejny drewniany, ale zdecydowanie młodszy od tego dobrzańskiego kościół. Całość oszalowana deskami, ze spadzistym blaszanym dachem, kamienną kruchtą w wejściu i stojącą obok również murowaną z kamienia dzwonnicą.

Na centralnym skrzyżowaniu miejscowości odbijamy lekko w prawo, a na kolejnym, położonym kilometr dalej, w miejscu gdzie zaczyna się podjazd na przełęcz Wilczyce, skręcamy w lewo w kierunku Półrzeczek. Za nami pierwsze 7,5 km oraz 100 m przewyższenia, które było całkowicie nieodczuwalne, gdyż maksymalne nachylenie drogi nie przekraczało 1-2%.

Na Półrzeczkach, przy charakterystycznym, blaszanym przystanku PKS skręcamy w lewo przez mostek i dalej jedziemy dość wąską drogą pomiędzy zabudowaniami. Tutaj zaczyna się zabawa i pierwszy z podjazdów liczący przeszło 6 km i 300 m w pionie. Droga z początku asfaltowa prowadzi pomiędzy ukrytymi pośród zieleni domkami letniskowymi. Spora ich część to tzw. „dacze”, czyli domki letniskowe z lat ’70 i ’80 XX wieku. Budowane w tamtych czasach systemem gospodarczym z tego, co akurat udało się załatwić, stąd odmienny charakter każdego z nich. Po dwóch kilometrach asfalt przechodzi w szuter, a szeroka leśna droga wręcz zdaje się zachęcać do jazdy pod górę.



Mijamy niewielki parking „Półrzeczki/Polany” z miejscem na kilka aut. Powyżej parkingu znajduje się drewniany stół z ławami oraz tabliczki drogowskazowe z informacjami o trasach i kilometrażu. Zaraz za parkingiem drogę przegradza zielony szlaban, za którym mieści się duży plac składowy drewna.


Droga jednostajnie pnie się w górę, nachylenie utrzymuje się na poziomie +/- 8%, a płynący po prawej stronie potok zostaje coraz bardziej w dole. Monotonię łamią serpentyny – najpierw zakręt w prawo, następnie w lewo i odchodząca ostro pod górę droga na zbocza Jasienia. Po kolejnym kilometrze altimetr pokazuje następnych 100 zarobionych w pionie metrów, a w dole widać wstążkę drogi, którą jechaliśmy przed chwilą. Za plecami mamy zalesiony masyw Jasienia (1063 m.n.p.m.), przed sobą w przerwie między drzewami widać Ćwilin, a po lewej hen daleko majaczy Babia Góra (1725 m.n.p.m.).

Jeszcze trochę kręcenia, kolejne metry podjazdu, po czym stokówka robi nawrót o 180 stopni. W tym miejscu z lewej strony dochodzi identyczna jak nasza leśna droga, którą wytyczona jest główna, 21 kilometrowa trasa wokół góry Mogielica. Przez najbliższe dwa kilometry można by powiedzieć, że jest nam wspólnie po drodze.

Nachylenie zmniejsza się, momentami jest płasko, a końcowy odcinek do Przełęczy Przysłopek pomiędzy Mogielicą, a Małym Krzystonowem (984 m.n.p.m.) prowadzi z lekkim spadkiem. To pierwsza z trzech przełęczy, których zdobycie mamy w planie tego dnia. Na przełęczy znajduje się nowa wiata turystyczna z tablicą informacyjną, oraz niewielka kapliczka po przeciwnej stronie drogi. Na drogowskazie zawieszone są tabliczki szlakowe – w lewo na Mogielicę, w prawo na Krzystonów (1013 m.n.p.m.), Kutrzycę (1053 m.n.p.m.) i Jasień.

Niestety, kto liczył na widoki z tej przełęczy, ten niestety się rozczaruje, gdyż porasta ją zwarty las, ale nic straconego, bo wystarczy zboczyć kilkaset metrów szlakiem w kierunku Mogielicy, by trafić na piękne widokowe miejsce w kierunku Gorców. Kto jest bardziej zawzięty, to może za szlakiem podążyć na szczyt Mogielicy, ale uwaga, wiąże się to z solidnym wypychem roweru w 2-3 miejscach oraz dodatkowymi 2,5-3 km w jedną stronę. Oczywiście włożony trud zostaje nagrodzony wspaniałymi widokami z Polany Stumorgowej i wieży widokowej znajdującej się na samym szczycie.


Z Przełęczy Przysłopek rozpoczyna się kilkukilometrowy zjazd, aż do parkingu „Berkówka” położonego na zachodnich obrzeżach Szczawy. Droga z przełęczy to szeroka stokówka, początkowo szutrowa, za połową zmieniająca nawierzchnię na asfaltową. Przed końcem zjazdu trzeba zwolnić i zachować czujność, bo drogę przegradza zielony, leśny szlaban, z którym spotkanie mogło by mieć opłakany finał.


Od parkingu „Berkówka” czeka nas kilka kilometrów jazdy drogą wojewódzką DW968. Nie jest to szczególnie komfortowy odcinek ze względu na duży ruch samochodowy, ale mknąc z góry pokonuje się go dość szybko.

Po kilku minutach meldujemy się w centrum Szczawy, gdzie obowiązkowo robimy przerwę przy Pijalni Wód Mineralnych. To idealna okazja do uzupełnienia elektrolitów i minerałów wypoconych na wcześniejszym podjeździe. W pijalni można popróbować wód mineralnych czyli szczaw z tutejszych odwiertów: Szczawa I, Hanna oraz Dziedzilla.

Wody mają słonawy, żelazisty posmak, wysoką mineralizację i są stosowane w leczeniu wielu schorzeń między innymi układu oddechowego, pokarmowego, krążenia oraz moczowego. Komu posmakują tutejsze „szczawy” to ma możliwość zakupienia ich w butelkach na miejscu. W ramach odpoczynku warto na chwilę z kubeczkiem wody wyjść na tyły pijalni, bo znajdziemy tam tężnię solankową. Na pewno taka regeneracja przyda się przed kolejnymi czekającymi nas podjazdami.


Za centrum Szczawy do dyspozycji mamy ścieżkę rowerową po lewej stronie DW968, co zdecydowanie podnosi bezpieczeństwo i komfort podróżowania wzdłuż tej ruchliwej drogi.


I tak delikatnie tracąc wysokość docieramy aż do Kamienicy, gdzie przy tartaku ścieżka rowerowa oddala się od ruchliwej drogi wojewódzkiej, by w towarzystwie rzeki Kamienicy dotrzeć do centrum miejscowości. Ścieżka poprowadzona jest tuż przy rzece, dzięki czemu możemy podziwiać jej zmienny, górski charakter.




Raz cicha i leniwa, to znów rwąca i spieniona, tu płycizny, tam głębie, raz brzegi łagodne, to znowu postrzępione wychodnie łupków sterczą nad nurtem. Co jakiś czas wzdłuż ścieżki ustawione są ławki, więc jest miejsce do odpoczynku i obserwowania rzeki.


W centrum Kamienicy, na skwerze przy głównym skrzyżowaniu wita turystów wykuty w granicie harnaś. Centrum miejscowości z charakterystyczną bryłą domu towarowego oraz kościoła, znane jest wszystkim, którzy przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmierzali tędy w Beskidy, Gorce i Pieniny – na przestrzeni lat zmieniały się szyldy i nazwy sklepów, ale jeden ogólny rzut oka wystarczy, by wiedzieć, że znajdujemy się w Kamienicy.


Kolejnym etapem wycieczki jest podjazd na drugą z zaplanowanych przełęczy, Przełęcz Słopnicką. Z początku spokojnie przez Zbludzę w kierunku Zalesia jedziemy drogą powiatową nr 1609K, ale po minięciu Zbludzy nachylenie stopniowo rośnie do 10%, o czym informują nas stojące przy drodze znaki.




Jednak to dopiero preludium do tego, co czeka nas dwa kilometry dalej.Przy kościele w Zalesiu skręcamy z powiatówki w lewo, wprost na przełęcz. Droga tutaj staje dęba i nie odpuszcza przez najbliższy kilometr. Jak jeszcze na termometrze jest powyżej 30ºC to normalnie krew, pot i łzy.


Dopiero stojąc na przełęczy dostrzegamy znak z informacją o nachyleniu 15%. Warto za połową podjazdu przystanąć dla wyrównania oddechu i spojrzeć za siebie, gdyż zaczynają się piękne widoki na położone na południu pasma górskie.

Gdybyśmy w Zalesiu nie zjechali z drogi powiatowej, to wyprowadziłaby nas ona na Przełęcz pod Ostrą, która w 2010 roku była miejscem górskiej premii na wyścigu Tour de Pologne. Tak więc podjeżdżając odcinek z Kamienicy do Zalesia, możemy się poczuć trochę jak zawodnicy tamtego wyścigu.

Stojąc na rozdrożu na Przełęczy Słopnickiej mamy do wyboru jazdę w prawo w kierunku Cichonia (926 m.n.p.m.), na wprost drogę z mega szybkim zjazdem do Słopnic Górnych lub odbicie na lewo przez Zapowiednicę na Wyrębiska. Robiąc Trasę Trzech Przełęczy dotychczas zawsze zjeżdżałem prosto w kierunku Słopnic, ale tym razem postanowiłem wprowadzić drobną modyfikację.

Na przełęczy odbijamy w lewo w kierunku Wyrębisk, co oprócz wydłużenia trasy o kilka kilometrów, oznacza dodatkowe metry w pionie. Dla poprawy bezpieczeństwa z jezdni został wydzielony pas podjazdowy dla rowerów, gdyż w sezonie ruch bywa tutaj spory, ze względu na lokalizację parkingu, bliskość szlaku pieszego na Mogielicę oraz trasy narciarskiej/rowerowej. Gdy wyjedziemy z lasu, na południe roztacza się cudowna panorama – patrząc od lewej strony mamy Modyń (1029 m.n.p.m.), pasmo Beskidu Sądeckiego, Pieniny, Tatry i fragment Gorców.

Na tym odcinku nie warto się spieszyć, lepiej rozkoszować się zjawiskowymi, górskimi landszaftami. Po chwili docieramy do parkingu na Wyrębiskach, skąd już niedaleko do pętli narciarstwa biegowego wokół Mogielicy. Zanim świeżo wykonaną asfaltową drogą dotrzemy na rozstaje dróg przy krzyżu i cmentarzyku partyzanckim, warto chwilę odpocząć oraz zregenerować siły na polance przy Informacji Turystycznej LOT i wypożyczalni rowerów. Można tutaj dostać materiały informacyjne związane z turystyką i atrakcjami regionu.

Przy krzyżu partyzanckim po raz kolejny łapiemy kontakt z trasą narciarstwa biegowego wokół góry Mogielica i przez najbliższe dwa kilometry będziemy nią podążać w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.


Z początku jeszcze trochę pod górę, ale reszta ostro w dół z nachyleniem dochodzącym według tabliczki informacyjnej do 20º czyli przeszło 36%. Zjazd kończy się poprzeczną stokówką, więc trzeba uważać, żeby nie przestrzelić kończąc w krzakach.

W tym miejscu ponownie żegnamy się z trasą biegową, gdyż ta wiedzie w lewą stronę, a my odbijamy na prawo, w dół, w kierunku Słopnic. Lecimy szeroką stokówką z chrzęstem żwiru pod kołami, zwalniając tylko przed zakrętami. Za szlabanem czeka nas jeszcze fragment drogi z ażurowych płyt, potem kolejny fragment szutru, a na końcu asfalt, prawie do samego końca trasy.


Przy kolejnym parkingu na zboczu Dzielca (753 m.n.p.m.) znajdziemy wiatę, miejsce na ognisko oraz tablicę informacyjną ścieżki historyczno-edukacyjnej. Powyżej parkingu zlokalizowana jest leśniczówka Jana Lisowskiego, będąca w czasie II Wojny Światowej miejscem działań konspiracyjnych partyzantki.


Następne kilometry chyżo umykają nam pod kołami, asfaltowa droga przez Podmogielicę niezbyt ostro, ale jednostajnie opada dając odpoczynek zmęczonym podjazdami nogom. W końcu docieramy od główniejszej drogi prowadzącej z Przełęczy Słopnickiej przez Słopnice Górne. W centrum Słopnic polecamy zajechać pod zabytkowy, drewniany kościół z XVIII wieku. Akurat tym razem był otwarty i można go było obejrzeć również od wewnątrz.



Od kościoła w Słopnicach zaczyna się ostatni, zaplanowany w trakcie wycieczki, podjazd. Relatywnie o najmniejszym przewyższeniu, ale mając już trochę w nogach, to te 250 metrów w pionie wcale lekkie nie jest. Zanim wjedziemy w zalesioną dolinę, mamy fajny, widokowy fragment drogi. W kierunku południowym w całej okazałości pięknie prezentuje się Cichoń, Ostra (925 m.n.p.m.) i Mogielica, a przed nami na wprost masyw Łopienia.

Łapiąc kolejne metry w pionie bezwzględnie należy cieszyć się piękną okolicą. Tutaj jakaś przydrożna kapliczka, tam znowu stara chałupa z kolorowymi ulami, rozłożyste lipy rosnące przy drodze, szumiący z boku potok z kamienną ścianą na prawie pionowym zboczu, kopki pachnącego siana na stromej łące.




Gdy już dotrzemy na trzecią i ostatnią naszych z przełęczy – Przełęcz Marszałka Rydza-Śmigłego na pewno nie rozczarują nas tamtejsze widoki. Na zachodzie Ćwilin ze Śnieżnicą, czasami widoczna na horyzoncie Babia Góra, a na wchodzie wzniesienia w kierunku Limanowej, na południe masyw Mogielicy, a po północnej stronie rozległy Łopień.

Na przełęczy znajduje się Pomnik Spotkania Pokoleń z drewnianym krzyżem, w miejscu tego z 1928 roku oraz kamiennym obeliskiem z 1938 roku. Miejsce to jest poświęcone pamięci żołnierzy I Brygady Legionów Józefa Piłsudskiego, żołnierzom 1939 roku, oraz Strzelcom Podhalańskim. Stąd prowadzą szlaki piesze na Mogielicę i Łopień. Na drugi ze szczytów prowadzi również droga, którą da się podjechać rowerem.

Po zapaści w turystyce w Beskidzie Wyspowym w okresie transformacji i w latach późniejszych, wiele osób odkryło go ponownie w czasach pandemii. W związku z tym wzmożony ruch turystyczny stał się motorem zmian w otoczeniu punktów startu najpopularniejszych beskidzkich szlaków. Ma to również miejsce na Przełęczy Rydza-Śmigłego. Chociaż ilość turystów zwiększyła się diametralnie, to nadal są to w miarę ciche niezatłoczone szlaki w porównaniu z innymi pasmami górskimi.


Gdy już nacieszymy się widokami beskidzkich szczytów, przed nami ostatni zjazd, praktycznie aż po samą Dobrą. Rozpoczynając go z Przełęczy Rydza-Śmigłego do Jurkowa błyskawicznie nabiera się prędkości i za każdym razem pojawia się ten sam dylemat – dać się ponieść emocjom, puścić hamulce, i pognać w dół, czy jednak zwolnić, porozglądać się oraz pokontemplować otoczenie. Zjazd kończymy na skrzyżowaniu w centrum Jurkowa, obok zajazdu Mogielica i zabytkowego kościoła. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak wrócić tą samą drogą, którą pokonywaliśmy rano, tylko w przeciwnym kierunku. Po mniej więcej kilometrze jazdy warto skręcić w prawo i mostem przedostać się na drugi brzeg rzeki.


Tamtędy, między zadbanymi domami prowadzi równoległa droga, ale zdecydowanie mniej ruchliwa i obfitująca w ładne widoki. W czasie gdy powstaje ten tekst, trwają prace przy budowie ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki Łososiny, łączącej Jurków i Dobrą, więc miejmy nadzieję, że już niedługo będzie do dyspozycji kolejny wariant trasy.

Kto szuka ciszy, spokoju, pięknych widoków oraz nie boi się podjazdów, ten znajdzie to wszystko właśnie pośród beskidzkich wysp. Chociaż Beskid Wyspowy z najwyższym szczytem Mogielicą nie zalicza się do wysokich gór, jednak biada temu, kto go nie doceni i zlekceważy. Kara będzie szybka i bolesna, bo bardzo liczne przełęcze i podjazdy potrafią nieźle dać w kość. Za to, kto w te góry przyjedzie uzbrojony w pokorę i chęć przeżycia przygody, zostanie obdarowany pięknem otaczającej przyrody i niepowtarzalnymi widokami.

Trasa Trzech Przełęczy nie istnieje oficjalnie w żadnych przewodnikach, to nazwa, którą wiele lat temu roboczo określiłem ten trip. Ta trasa żyje i wciąż się zmienia w zależności od mojego humoru, dyspozycji, czy ilości wolnego czasu. Czasami są to tylko dwie przełęcze, a czasem cztery lub pięć. Na bazie tego co opisałem w tej relacji można tworzyć mnóstwo wariantów tej trasy. Zatem rzućcie okiem na mapę, pociągnijcie palcem po papierze niewidzialna linię i ruszajcie w drogę.
PODSUMOWANIE

MAPA
GPX – POBIERZ I ROZPAKUJ
Może Cię również zainteresować:
☕ WSPÓLNA KAWA ☕
Cieszymy się, że przeczytałaś/eś nasz tekst do samego końca. Jeśli Ci się podobało i stwierdzisz, że warto postawić nam kawę, to będzie nam niezmiernie miło:
