Bartłomiej Pawlak
Tytuł tekstu brzmi trochę przewrotnie, ale tak naprawdę nie wyobrażam sobie tej całej mojej rowerowej przygody bez papierowych map i przewodników. Mam ich w domu kilka pudeł, wzbogacając kolekcję o kolejne egzemplarze przywożone z licznych wyjazdów. Mapy były u nas w domu zawsze, stąd chyba przyzwyczajenie, że to nieodzowny element turystycznego ekwipunku.
Wydawać by się mogło, że czasy, kiedy turystyka w 100% bazowała na papierowych mapach, a samochodowy atlas Polski znajdował się w schowku każdego auta przeminęły bezpowrotnie. Elektronika energicznie wtargnęła w nasze życie, przemodelowując wcześniejsze przyzwyczajenia. Papierowe mapy zetlały, przetarły się na brzegach, często lądując w punkcie skupu makulatury. My zachłysnęliśmy się nawigacjami, Google Mapami, Stravami, Komootami oraz innymi aplikacjami pozwalającymi nam mieć mapę, jak również wyznaczyć trasę tu i teraz. Oczywiście nie ma w tym nic złego, że korzystamy z nowoczesnych narzędzi, które ułatwiają pracę i przyspieszają planowanie tras i nawigację w terenie.
Ale z postępem techniki uleciał romantyczny mit turysty, podróżnika, wagabundy przemierzającego z brezentowym plecakiem Beskidy, Tatry, Bieszczady, Mazury, bądź Bory Tucholskie. W kieszeni plecaka lub ortalionowej kurtki zawsze obowiązkową pozycją była mapa, taka zwykła, prosta, papierowa, niejednokrotnie poszarpana i wytarta, z powodu marnej jakości papieru oraz intensywnego użytkowania.
Wiadomo, że wygodnie jest sięgnąć do kieszeni, wyciągnąć smartfona, odpalić aplikację, powiększyć, pomniejszyć, obrócić mapę na ekranie. Pod warunkiem, że miejsce w którym się znajdujemy zapewnia dostęp do internetu, a poziom baterii w urządzeniu nie grozi jego wyłączeniem za kilka minut. Ta wygoda korzystania w dowolnej chwili i miejscu z mapy na ekranie telefonu, ma też swoje słabe strony – patrzymy lokalnie, na mały wycinek tereny, umyka nam kontekst otoczenia, pomniejszając i powiększając ekran tracimy poczucie skali, a co za tym idzie wyczucie odległości i przestrzeni.
Rozkładając płachtę papierowej mapy ogarniamy wzrokiem większy obszar, umiejscawiając w pamięci charakterystyczne punkty jak jeziora, góry, miejscowości, a także ich wzajemne położenie względem siebie. Patrzymy na podziałkę skali i potrafimy oszacować odległość dzielącą punkty A i B wykonując proste obliczenia w pamięci. Rzut oka na układ warstwic pozwala się zorientować czy będziemy wędrować doliną czy granią, oraz czy nachylenie terenu pozwoli na miły spacerek, a może tętno będzie sięgać górnych rejestrów przy forsownej wspinaczce?
Orientowanie mapy względem kierunku północy, cięcie warstwicowe, skala, azymut – to nie tajna wiedza dostępna dla nielicznych, a podstawowe pojęcia pozwalające sprawnie posługiwać się mapą. Co więcej, każdy z nas tą wiedzę zapewne posiada, o ile nie przysypiał w ostatniej ławce na lekcjach geografii w szkole podstawowej.
Na szczęście mapy w ich tradycyjnej formie nie odeszły do lamusa, a mnogość dostępnych na rynku pozycji świadczy o tym, że mają wierne grono swoich fanów i użytkowników. Co więcej, obecne mapy są mocno sprofilowane pod kątem użytkowników – mamy wydania dedykowane turystom pieszym, rowerzystom czy poruszającym się samochodami. Możemy wybierać pomiędzy tymi zwykłymi, tradycyjnymi w formie, wykonanymi z papieru, bardziej trwałymi pokrytymi wodoodpornym laminatem, jak również w całości zafoliowanymi. Tempo zmian jakie zachodzą w otoczeniu (nowe drogi, szlaki, wieże widokowe i inne atrakcje) wymuszają na wydawcach częstsze aktualizowanie map i druk kolejnych ich wydań. Są one też coraz bardziej atrakcyjne również w warstwie wizualnej, niejednokrotnie posiadając cieniowanie rzeźby terenu, co oko ludzkie odbiera jako coś na podobieństwo modelu 3D.
Po przydługim wstępie czas przejść do nietypowego aspektu, dla którego powstał ten wpis na blogu. Tą kwestią jest historia utrwalona na kartach kolejnych wydań map, ukazująca zmiany jakie na przestrzeni lat zaszły na danym terenie. Przyczynkiem do tego są stare mapy sprzed kilkudziesięciu lat, które podarował mi Szyszkodar oraz najnowsze wydania pochodzące z Wydawnictwa Compass:
PIENIENY
🧭 Mapa turystyczna Pieniński Park Narodowy – Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych – wydanie piąte, 1974 rok
🧭 Mapa turystyczna Pieniny – Wydawnictwo COMPASS – wydanie XI, 2023 rok
🧭 Mapa turystyczna Pieniny – Wydawnictwo COMPASS – wydanie XII, 2024 rok
Na tych mapach świetnie widać ile zmian dokonało się na przestrzeni 50 lat dzielących najstarszą i najnowszą z wymienionych wyżej map:
– nie ma już Czechosłowacji,
– między Niedzicą i Czorsztynem powstała zapora Jeziora Czorsztyńskiego,
– bez problemu możemy się poruszać wzdłuż Dunajca od Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru, znikły kontrole graniczne,
– między czerwonym Klasztorem i Sromowcami Niżnymi wybudowano kładkę pieszo-rowerową łącząca Polski i Słowacki brzeg,
– powstały trasy VeloDunajec i Wokół Jeziora Czorsztyńskiego (tzw. VeloCzorsztyn) z całą infrastrukturą towarzyszącą.
TATRY
🧭 Mapa turystyczna Tatrzański Park Narodowy – Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych – 1984/85 rok
🧭 Mapa turystyczna Tatry polskie – Wydawnictwo COMPASS – wydanie XIX, 2024 rok
🧭 Mapa turystyczna Tatry polskie i słowackie – Wydawnictwo COMPASS – wydanie X, 2024 rok
Tutaj zmian jest również sporo, a najważniejsze z nich to:
– zlikwidowane przejście graniczne na Łysej Polanie i Chochołowie/Suchej Horze,
– brak możliwości dojazdu autobusami i samochodami do Włosienicy przy Morskim Oku,
– nowe stacje narciarskie i wyciągi w Małym Cichym, Murzasichlu, Harendzie i innych lokalizacjach,
– zlikwidowany wjazd od Doliny Chochołowskiej i parkingu na Polanie Huciska, obecnie ruch samochodów kończy się na Siwej Polanie.
BESKID WYSPOWY
🧭 Mapa turystyczna Beskid Wyspowy – Wydawnictwo COMPASS – wydanie III, 2006 rok
🧭 Mapa turystyczna Beskid Wyspowy – Wydawnictwo COMPASS – wydanie XIII, 2023 rok
I tutaj zaszło sporo zmian, chociaż oba wydania dzieli zdecydowanie mniej lat niż w przypadku wymienionych wyżej opracowań Pienin czy Tatr:
– liczne drogi lokalne w miejscowościach z gruntowych zamieniły się w asfaltowe, co ma odwzorowanie w oznaczeniach na mapie,
– powstała Trasa Narciarstwa Biegowego Wokół Góry Mogielica,
– mamy nowe szlaki VeloLimanowski,
– na bazie wyciągu narciarskiego pod Śnieżnicą powstał Bike Park Kasina,
– pojawiło się połączenie drogowe Przełęczy Marszałka Rydza Śmigłego ze Słopnicami,
– Słopnice Górne z Przełęczą Słopnicką połączyła asfaltowa droga.
Wymienione wyżej zmiany pomiędzy starymi i nowymi wydaniami map to tylko ułamek całości. Specjalnie wybrałem po kilka takich najbardziej charakterystycznych w warstwie rowerowej, na trasach, które wielokrotnie pokonywałem podczas wycieczek. Żeby wyłapać wszystkie zmiany, porównywaniu map można by poświęcić wiele jesiennych wieczorów.
Dzisiaj żałuję, że kilka map należących jeszcze do mojego taty, które pamiętam z czasów licealnych oraz wspólnych wypraw z rodzicami straciło się i zaginęło gdzieś na przestrzeni lat.
Nie wyrzucajcie Waszych starych map, schowajcie do szuflady i za kilkanaście lat porównajcie jak zmienił się świat dookoła Was.
☕ WSPÓLNA KAWA ☕
Cieszymy się, że przeczytałaś/eś nasz tekst do samego końca. Jeśli Ci się podobało i stwierdzisz, że warto postawić nam kawę, to będzie nam niezmiernie miło: