Bartłomiej Pawlak
Dawniej mawiało się, że „jedzie się do wód”, czyli do miejscowości uzdrowiskowej słynącej z wód mineralnych leczących konkretne schorzenia. Dzisiaj nikt już tak nie mówi, sformułowanie to wypadło z codziennego języka. Obecnie ktoś jedzie do sanatorium lub wybiera się do uzdrowiska.
Małopolska to region, który słynie z miejscowości o charakterze uzdrowiskowym, z licznymi źródłami wód mineralnych wspomagających leczenie układu oddechowego, pokarmowego, nerwowego oraz schorzenia układu ruchu. Często w nazwach takich miejscowości znajdziemy dopisek „zdrój” – Rabka-Zdrój, Krynica-Zdrój, Piwniczna-Zdrój, Żegiestów-Zdrój, Wysowa Zdrój. Nie jest to jednak regułą, bo zarówno Szczawnica jak i Muszyna nie posiadają w nazwie słowa zdrój, a przecież są słynnymi miejscowościami uzdrowiskowymi.
No dobrze, uzdrowiska kojarzą się nam z górami, czystym środowiskiem, świeżym powietrzem, miejscami, gdzie można podreperować swoje zdrowie, ale kto by pomyślał, że miasto takie jak Kraków również może się poszczycić uzdrowiskami, jak również sąsiadująca z nim Wieliczka?
Klasztor ss. Norbertanek na Salwatorze to miejsce, skąd najczęściej rozpoczynamy nasze wycieczki. Tak też jest i tym razem. Kilkaset metrów dzieli nas od Mostu Dębnickiego, którym przejeżdżamy na drugi brzeg Wisły, dalej przemykamy ulicą Barską i raz-dwa meldujemy się przy Centrum Kongresowym ICE. Szybki rzut oka w kierunku Wawelu i klasztoru oo. Paulinów na Skałce, po czym ruszamy dalej. Ścieżka rowerowa wzdłuż ul. Konopnickiej nie jest może szczególnie komfortowa, bo prowadzi wzdłuż bardzo ruchliwej drogi, ale na pewno daje poczucie bezpieczeństwa, bo nie trzeba współdzielić jezdni z samochodami.
Po lewej stronie mijamy dawny Hotel Forum, z doklejonym do niego lunaparkiem, chwilę później przejeżdżamy nad rzeką Wilgą, by za moment dotrzeć do początku położonego po prawej stronie parku. Do niedawna zasłonięty szpalerem szpetnych bilboardów i reklam, po wejściu w życie uchwały krajobrazowej ukazał się oczom mieszkańców Krakowa w całej swej okazałości – pierwsze wrażenie było niesamowite, gdy reklamy zostały zdemontowane i przestały przysłaniać widok na zespół parkowy.
Uzdrowisko Mateczny
Właśnie ten park kryje w sobie pierwsze uzdrowisko – Uzdrowisko Mateczny. To tutaj, w miejscu gdzie mieszkał inżynier Antoni Mateczny, w 1898 roku, na należącej do niego działce odkryto źródła solankowo-siarczkowych wód mineralnych. Inżynier Mateczny był architektem, radnym Podgórza (bo Podgórze połączyło się z Krakowem dopiero w 1915 roku), a jako człowiek bywały w świecie świetnie wiedział jaki skarb znalazł pod ziemią.
Z początkiem XX wieku powstał tutaj zakład wodoleczniczy pod nazwą „Zakład Kąpielowy Wody Siarczano-Solankowej”, który działał do II Wojny Światowej, kiedy to Niemcy urządzili w uzdrowisku fabrykę gumy. Po wojnie Zakład został upaństwowiony i wznowił działalność leczniczą, którą kontynuował do przełomu XX i XXI wieku, kiedy to Uzdrowisko wróciło do spadkobierców Antoniego Matecznego, a następnie zostało sprzedane. W Uzdrowisku leczone były dolegliwości układu narządów ruchu oraz przypadłości dermatologiczne.Popularnymi, stosowanymi tutaj zabiegami były tutaj kąpiele w wodzie mineralnej, okłady borowinowe, bicze wodne oraz masaże wirowe.
Od latach ’70 XX wieku działała również rozlewnia wody mineralnej „Krakowianka”. Obecnie w parku położonym nieopodal ronda upamiętnionego imieniem Antoniego Matecznego zlokalizowana jest Krakowska Pijalnia Zdrojowa, gdzie można skosztować i zakupić wodę mineralną „Mateczny Zdrój” oraz „Anton” w wersji gazowanej oraz niegazowanej. Budynek Pijalni, wykonany z cegły, przykryty czerwoną dachówką ładnie prezentuje się na tle okolicznej zieleni Parku Zdrojowego.
W Parku znajduje się też altanka, a w niej źródło wody mineralnej – jak dowiedzieliśmy się od pracowników Pijalni, jak najbardziej nadaję się ona do spożycia, ale lepiej pić ją rozcieńczoną zwykłą wodą, żeby uniknąć sensacji gastrycznych. Warto też pospacerować chwilę po parku i zapoznać się z tablicami informacyjnymi przybliżającymi dzieje zakładu Matecznego.
Po opuszczeniu Uzdrowiska Mateczny skręcamy w ul. Rydlówka, by po kilkuset metrach dotrzeć do rzeki Wilgi, która będzie nam towarzyszyć aż po samą Trasę Łagiewnicką. W 2021 roku wzdłuż rzeki utworzony został Park Rzeczny Wilga wykorzystujący istniejący drzewostan, wzbogacony o asfaltowe i mineralne alejki dla rowerzystów, spacerowiczów i biegaczy, punty informacyjne i elementy małej architektury. Park położony jest po obu stronach ul. Brożka.
Wzdłuż Trasy Łagiewnickiej wspinamy się na wzniesienie, tak zwane Białe Morza, czyli składowiska odpadów poprodukcyjnych dawnych zakładów Solvay. Podjeżdżając do góry ścieżką rowerową po lewej stronie mijamy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, natomiast na górze po prawej Centrum Jana Pawła II.
Skoro było pod górkę, to teraz czas na jazdę w dół. Docieramy do osiedla Kurdwanów, przez którego środek przebiega dość długi park – Park Kurdwanów. W części został on zrewitalizowany w ostatnich latach, reszta czeka na lepsze czasy. Przez całość biegnie główna alejka obok której znajdziemy tereny do rekreacji, uprawiania sportu, siłownie plenerowe, place zabaw, spore trawiaste tereny do piknikowania, kwietne rabaty.
Z Kurdwanowa ul. Cechową kierujemy się w stronę obwodnicy Krakowa, którą przekraczamy na Węźle Łagiewniki. Chociaż przejazd jest bezkolizyjny, to trzeba wykręcić takiego precla niczym z odpustu na Emaus – prawo, lewo, góra, dół i w końcu jesteśmy na drugiej stronie. Pomiędzy jednorodzinną zabudową docieramy do ul. Kąpielowej, przy której znajduje się drugie z krakowskich uzdrowisk – Uzdrowisko Swoszowice. Ten zakład wodoleczniczy działa nieprzerwanie od 200 lat aż po dziś dzień i wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem kuracjuszy.
Uzdrowisko Swoszowice
Główny budynek, czyli Dom Zdrojowy położony jest pośrodku dużego kompleksu parkowego – to Zabytkowy Park Zdrojowy podzielony na cztery strefy: 1) Park Terapii ze Źródłem Głównym i Parkiem Północnym, 2) Park Spotkań z kawiarnią Parkową, 3) Park Aktywnego Wypoczynku z siłownią plenerową i trzema trasami do nordic walking oraz 4) Park Sportu z kortami tenisowymi i boiskiem wielofunkcyjnym.
Źródło Główne zlokalizowane jest poniżej Domu Zdrojowego i obudowane altaną. Czasami przejeżdżając w pobliżu parku można poczuć nieprzyjemne fetor zgniłych jaj – to siarkowodór z wód siarkowych wypływających ze źródła rozsiewa tak dojmujący aromat. Jak można przeczytać na tabliczce informacyjnej, początek uzdrowiska datuje się na 1811 rok, kiedy to Feliks Radwański postawił pierwsze łazienki zdrojowe. Rok 1859 to czas, kiedy staraniem Józefa Dietla swoszowickie uzdrowisko wykupiła Spółka Uzdrowisk Krajowych przebudowując je w stylu szwajcarskim.
Rok 1915 przynosi kolejne zmiany w postaci zmiany zabudowy z drewnianej na murowaną. Lata II Wojny Światowej to czas rozbudowy Uzdrowiska o skrzydła boczne oraz dobudowę pawilonów od strony południowej. Obecnie Uzdrowisko leczy osoby cierpiące na bóle kości, stawów, napięcie mięśni i ograniczenia ruchu z wykorzystaniem kąpieli siarczkowych lub zabiegów borowinowych.
Warto nadmienić, że przez teren Uzdrowiska przebiega Szlak Górnictwa Siarkowego. Na terenie Swoszowic od schyłku średniowiecza prowadzona była eksploatacja pokładów siarki. Wydobycie tego surowca było prowadzone na tym terenie przez 500 lat. Do czasów rozbiorów była to jedyna kopalnia siarki na ziemiach polskich i jednocześnie największa w Europie. Do dzisiaj wiele ulic w Swoszowicach nosi nazwy odwołujące się do tradycji wydobycia siarki. Szacuje się, że wydobyto tutaj około 200 tysięcy ton siarki.
Podążając od Uzdrowiska ku centrum Swoszowic, przy ul. Merkuriusza Polskiego napotkamy dwa interesujące budynki – pierwszy z nich ro Willa Szarskich, w której obecnie mieści się przedszkole, oraz przy skrzyżowaniu z ul. Myślenicką budynek dyrekcji dawnej kopalni siarki wykorzystywany teraz na potrzeby różnych firm.
Po relaksie w Parku Zdrojowym czeka nas niezbyt długi, ale intensywny podjazd ulicą Józefa i Floriana Sawiczewskich. Nagrodą za włożony wysiłek będzie panorama Krakowa, którą można podziwiać pod koniec wspinaczki. Na wzniesieniu znajduje się jeden z fortów Twierdzy Kraków, a mianowicie Fort 51 ½ „Swoszowice”.
Wycieczka śladem fortów krakowskiej twierdzy to temat na osobą relację, ale jeśli przemieszczając się od uzdrowiska do uzdrowiska dotrze już w to miejsce, to warto zaglądnąć do Fortu „Swoszowice”. W odrestaurowanym forcie gospodaruje Muzeum Spraw Wojskowych, które w każdą niedzielę udostępnia do zwiedzania wnętrza fortu wraz z interesującą ekspozycją. Oprócz odremontowanych zabudowań fort z kompletnymi elementami stolarki i stalowymi okiennicami warto zwrócić uwagę na otoczenie samego fortu – dobrze zachowane ukształtowanie terenu obrazuje możliwości prowadzenia obrony przed nacierającym wojskiem.
Kolejnych kilka kilometrów minie nam na jeździe drogami Rajska, Sygneczowa, Grabówek i Sierczy – nudy nie będzie, trochę w górę trochę w dół, ale z tendencją wznoszącą. W Sierczy, po minięciu zbiorników Krakowskich Wodociągów znajdziemy dwa fenomenalne miejsca widokowe.
Z jednego z nich położonego przy samej drodze rozpościera się widok na cały Kraków i Wieliczkę – przy dobrej pogodzie, hen daleko na północ. Z terenu położonej po prawej bazy i stacji paliw możemy z kolei podziwiać panoramę Beskidu Wyspowego, a jak będziemy mieli szczęście, to ujrzymy również Tatry i Babią Górę.
Zdobyte mozolnym wspinaniem metry przewyższenia szybko i raptownie tracimy zjazdem do Wieliczki. Jeśli zwolnimy trochę przy pierwszych zabudowaniach, to nie przegapimy pamiątkowych tablic upamiętniających lokalizację dawnych szybów Kopalni Soli Wieliczka, a mianowicie Leszno oraz Kunegunda.
Na pewno natomiast nie przegapimy położonego trochę dalej po prawej nadszybia Szybu Górsko, przy którym powoli wytracamy prędkość przed wjazdem na wielicki Rynek.
Od Rynku warto jeszcze zatoczyć małą pętelkę, żeby do kolekcji dopisać kolejne dawne szyby Seraf i Ligęza, jak również najdłużej funkcjonujący kopalni, Szyb Regis. Ostatnim z wymienionych szybów zjeżdża się pod ziemię na Trasę Górniczą, gdzie ubrani w górniczy strój, w kasku i z lampką przemierzamy zalane mrokiem podziemne wyrobiska i korytarz, zmagając się z zadaniami, które dawniej na wykonywali wieliccy górnicy.
Szybkim skokiem przemieszczamy się pod najbardziej charakterystyczne miejsce Kopalni Soli Wieliczka, czyli Szybem Daniłowicza. To miejsce w kopalni zna każdy, kto choć raz odwiedził Wieliczkę – tutaj początek i koniec ma Trasa Turystyczna, w sezonie odwiedzana przez kilka tysięcy turystów każdego dnia.
Za szybem, którym zjeżdża się pod ziemię na Trasę Turystyczną rozciąga się pięknie utrzymany Park św. Kingi. Po zachodniej stronie parku znajduje się Tężnia Solna, Warzelnia Soli, Młyn Solny oraz Szyb św. Kingi.
Uzdrowisko Kopalnia Soli Wieliczka
W budynku dawnego Młyna Solnego zlokalizowane jest ostatnie uzdrowisko na trasie naszej wycieczki – Uzdrowisko Kopalnia Soli Wieliczka. Szybem św. Kingi zjeżdża się 135 metrów pod ziemię, by w specyficznym mikroklimacie solnych wyrobisk leczyć schorzenia dróg oddechowych.
Cytując stronę wielickiego uzdrowiska możemy dowiedzie się, że: „…bioklimat komór leczniczych cechuje wyjątkowa czystość powietrza pod względem bakteriologicznym, brak alergenów i zanieczyszczeń, stała niska temperatura (13-14.5°C), wysoka wilgotność względna (60-80 %) oraz wysoki poziom jonizacji, w szczególności jonami chloru i sodu, ale również magnezu i wapnia. Dodatkowo, Uzdrowisko, jest jedynym miejscem w Polsce, gdzie leczenie i rehabilitacja jest wzbogacana o zabiegi z wykorzystaniem naturalnej solanki, pochodzącej z wielickiego złoża solnego, znajdującego się na głębokości 255m.”
I tak, w tym miejscu moglibyśmy zakończyć naszą wycieczkę, najkrótszą drogą kładką nad A4 i dalej wzdłuż ul. Wielickiej wrócić na miejsce startu, ale nie – było coś dla ciała (czyli uzdrowiska), teraz będzie coś dla ducha (co, dowiecie się za chwilę).
Opuszczamy Wieliczkę i przez Bogucice oraz Kraków Drożdżownię dojeżdżamy do ul. Sucharskiego, przy której napotykamy miejsce pamięci – lokalizację obozu pracy przymusowej na kobiet i mężczyzn pochodzenia żydowskiego w Bieżanowie – Judenlager III.
Trochę dalej z głównej drogi odbijamy w lewo i już po krótkiej chwili jedziemy równolegle do linii kolejowej Kraków – Rzeszów. Na stacji Kokotów tunelem pod torami przedostajemy się na ich drugą stronę, po czym wzdłuż rzeki Serafy oraz pomiędzy halami magazynowymi zmierzamy w kierunku Brzegów.
Dla zdrowia duszy
To właśnie tutaj, w Brzegach w 2016 roku miały miejsce centralne uroczystości Światowych Dni Młodzieży z udziałem papieża Franciszka. To właśnie tutaj 30 i 31 lipca 2016 w Campus Misericordiae miało miejsce nocne czuwanie młodzieży z Ojcem Świętym oraz Msza Posłania kończąca SDM 2016 dnia następnego.
Pamiątką tego wydarzenia jest teren w Brzegach z kopią Bramy Miłosierdzia, Domem Pokoju, drogą krzyżową oraz pamiątkowym szpalerem posadzonych dębów.
Dla osób szukających równowagi duchowej w religii hinduistycznej, kilkaset metrów dalej napotykamy świątynię hinduską Radha Govind Bhakti Yog Mandir. Wyszukany kształt budynku oraz zdobność wykończenia przyciągają uwagę podążających Wiślaną Trasą Rowerową w kierunku Niepołomic cyklistów.
Nam tym razem droga wypada nie do Niepołomic, ale w kierunku Krakowa, by domknąć pętlę naszej wycieczki. Zaraz za hinduską świątynią wskakujemy na wały przeciwpowodziowe Wisły, skąd oddany do użytku w 2023 roku rowerowy highway przez 10 km, aż po ul. Nowohucką daje radość z jazdy (no chyba że akurat jest piękny słoneczny weekend w szczycie rowerowego sezonu, to tłok na ścieżce zabija przyjemność z jazdy).
Niestety przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu na tej ścieżce są dwa miejsca – przejazd przez ulicę Półłanki poniżej Mostu Wandy, oraz szykana omijająca ciepłociąg na wysokości ul. Koszykarskiej. W tych miejscach należy zachować szczególną uwagę i czujność – sami byliśmy świadkami poważnego wypadku rowerzysty, którego skutkiem były poważne obrażenia głowy poszkodowanego i konieczność interwencji ratowników medycznych.
Komu mało jeszcze atrakcji na trasie wycieczki, to polecamy po przekroczeniu ul. Nowohuckiej kontynuację jazdy dalszą częścią ścieżki rowerowej wałami Wisły aż po basen portowy Portu Płaszów. Stoi tam zacumowanych kilka jednostek pływających, których stan wskazuje na konieczność remontu niektórych z nich. Po minięciu Portu Płaszów ponownie dojeżdżamy do ul. Nowohuckiej. Teraz nie pozostaje nam już nic innego jak przedostać się na drugi brzeg Wisły mostem przez Stopień Wodny „Dąbie” i rowerową ścieżką bulwarami wiślanymi domknąć pętlę na Salwatorze.
W założeniach wycieczki miała być wizyta w uzdrowiskach i tak rzeczywiście było, ale oprócz miejsc leczących przypadłości ciała, były również te niosące ukojenie duszy osobom tego potrzebującym. Na pewno zaś cyklistom poszukującym nowych tras i ciekawym miejsc do odwiedzenia po drodze nie sprawi ona zawodu zarówno pod względem samej drogi, jak również mijanych atrakcji. Warto zarezerwować sobie na tą wycieczkę cały dzień, żeby w spokoju móc zwiedzić i obejrzeć to co opisaliśmy w naszej relacji.
GPX – POBIERZ I ROZPAKUJ